Konfederatka . Bogusław Jucherski

"Konfederatka"

 

Andrzej Bogusław Jucherski
Krynica-Zdrój

„Konfederatka” – przyczynek do historii konspiracji niepodległościowej w Tyliczu w latach 1939-1945.

Przegrana kampania wrześniowa w 1939 r. i utrata państwowości nie osłabiła ducha bojowego, ugruntowanej w rodzinnych wartościach patriotyczno – harcerskich, młodzieży gimnazjalnej, licealnej i akademickiej Sądecczyzny.
Wśród tworzonych we wrześniu 1939 r. harcerskich konspiracyjnych komórek Polskiej Organizacji Orła Białego „Resurectio”, znalazła sie również placówka krynicko-tylicka, zrzeszająca w swym gronie głównie młodzież harcerską i akademicką. Placówka ta była swoistą przygraniczną forpocztą na organizowanych szlakach przerzutów kurierskich, wojskowych i uchodźczych. Jak pisze zasłużony badacz wojennych losów Sądecczyzny, Józef Bieniek – przez dwa główne szlaki: Krynica – Tylicz – Muszyna oraz Krynica – Powroźnik – Dubne przeprowadzono poza granice kraju ponad kilkuset wojskowych, pragnących dostać się do polskiej armii we Francji, tworzonej przez gen. Władysława Sikorskiego, premiera rządu polskiego i naczelnego wodza.
Jednym z ważnych punktów przerzutowych na tych trasach był, zlokalizowany na peryferiach Tylicza, dom-willa „Konfederatka”, który teraz, w mocno zmienionej postaci, stoi przy głównej drodze (dawniej gościńcu) z Krynicy do Tylicza, przy zabudowaniach Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego (dawny IBMER).
Z domem tym, będącym w tych czasach własnością rodziny Karoliny Janiec, po wojnie nauczycielki w szkole w Tyliczu, wiążą się  wojenne trudne przeżycia, ale przede wszystkim tragiczny los Kazimierza Jańca, najstarszego syna Karoliny, a wujka piszącego te słowa Andrzeja Jucherskiego.
Związki rodziny Jańców z Tyliczem zaczynają się w połowie lat 30-tych ub. wieku, kiedy rozpoczęto tu budowę domu, pomyślanego jako rodzinny letni pensjonat z kawiarnią i ogrodem, nazywając go „Konfederatką”, zapewne przez wzgląd na lokalne tradycje związane z Konfederacją Barską. Urządzono kawiarnię, na tzw. sali, z wyjściem na taras, a także ogród z alejkami i egzotycznymi krzewami. Z opowieści rodzinnych wynika, że wśród wielu krynickich gości, zatrzymujących się w  „Konfederatce” w trakcie przejażdżek dorożkami i saniami, byli, m. innymi: Jan Kiepura z towarzystwem, obie córki marszałka Piłsudskiego: Wanda i Jadwiga, a także księżniczka holenderska Juliana wraz ze swym mężem księciem Bernardem, przebywająca w styczniu 1937 r. na kuracji w „Patrii”.

 

 „Konfederatka” tuż przed wojną. Na zdjęciu: Maria Janiec -  córka i Jakub Bulanda - wuj  Karoliny Janiec

( z archiwum autora).

 


                

„Konfederatka”- widok na początku okupacji.

 


Konfederatka”- widok na werandę pod tarasem, pierwsza

z lewej Maria Janiec (z archiwum Andrzeja Jucherskiego).

 


W czasie okupacji, ze względu na swą odosobnioną lokalizację, „Konfederatka” była w sposób naturalny predysponowana, do pełnienia roli punktu konspiracyjnego. Te właściwości wykorzystał w pełni Kazimierz Janiec, tworząc tu bazę do organizowania grup uciekinierów zmierzających na Słowację szlakiem Tylicz – Muszynka.
Kazimierz Janiec, świeżo upieczony mgr prawa, wywodzący się z rodziny o silnie ukształtowanej postawie katolicko-narodowej i propaństwowej, był związany z ruchem harcerskim i znał dobrze okolicę dzięki przedwojennym studenckim eskapadom turystyczno-narciarskim.
Z powojennych relacji współczesnych mu członków rodziny wynika, że był przy tym człowiekiem odważnym, wręcz brawurowym, nie zważającym na ryzyko i na konsekwencje podejmowanych czynów.

 



          
 Kazimierz Janiec, wujek Andrzej Jucherskiego, fotografia z czasów studenckich
( z archiwum Andrzeja Jucherskiego).

 


Prawdopodobnie już we wrześniu 1939 r., Kazimierz Janiec związał się z krynicką komórką P.O.O.B. „Resurectio”. Został faktycznym kierownikiem kanału przerzutowego w Tyliczu, jak pisze Józef Bieniek w swej pracy „Droga wiodła przez mękę”. Organizował w „Konfederatce” grupy przerzutowe uchodźców i przekazywał je w ręce przewodników, m. innymi: Wło-dzimierza Rystweja, Mikołaja Ryby i Tomasza Królikowskiego, którzy znanymi sobie drogami (jak się później okazało, znanymi również konfidentom) przeprowadzali tzw. „turystów Sikorskiego” na Słowację.
Jak pisze Bieniek: „Tylicka placówka przerzutowa ma jedną z bogatszych kart w dziejach granicznego ruchu oporu na południu Polski. Zapisał ją szeroki zespół ofiarnych ludzi, wśród których szczególniejsze zasługi dla sprawy położyli: Jan Augustyński, Maria Bochyńska , Roman Chruściel, Michał Czop, Kazimierz, Jan Zbigniew i Maria Janiecowie, Paweł i Tomasz Królikowscy, Paweł Pasternak, Włodzimierz i Stefan Ristwejowie, Mikołaj Ryba, Maria Wnękowa i Franciszek Żygała oraz przewodniczący: Teodor Dutka, Andrzej Garbera, Jan Koczański, Antoni Kozubski i Stefan Węgrzynowicz  ”.
Niestety, działalność konspiracyjna Kazimierza Jańca nie trwała długo. Zarówno on, jak i cała sądecka młodzież działająca w strukturach Organizacji Orła Białego „Resurectio,” będąc wzorem patriotycznych cnót i trudnego dziś do zrozumienia zapału i zaangażowania w służbie Polsce, działała często zbyt spontaniczne i fantazyjne, wręcz konspiracyjnie nierozważnie.
Umożliwiło to konfidentom wszelkiej maści, rekrutującym się głównie z naturalizowanych osobników pochodzenia niemieckiego, tzw. kolonistów, a także niektórych Rusinów, wietrzących swą szansę w nowej rzeczywistości, penetrację siatki niedoświadczonych konspiratorów i ich powiązań – czego efektem była bezwzględna i skuteczna likwidacja i praktyczny kres działania harcerskiej agendy O.O.B. na Sądecczyźnie w przeciągu zaledwie pierwszego półrocza 1940 r. (styczeń, marzec, maj).
Po pierwszych styczniowych aresztowaniach członków P.O.O.B., Kazimierz Janiec, prawdopodobnie świadom grożącego mu niebezpieczeństwa, lub też widząc potrzebę dalszej walki zbrojnej w wojsku polskim, postanowił – jak pisze Bieniek – opuścić Tylicz wraz z grupą 7 oficerów, „ pragnąc dostać się, jak tylu innych, którym ustawił ucieczkę z kraju, do armii Sikorskiego. Cała ósemka niestety wpadła w ręce służb granicznych. Przekazani placówce gestapo w Muszynie, a następnie w Nowym Sączu, po paru miesiącach pobytu w sądeckim więzieniu zginęli wszyscy dnia 27 czerwca 1940 r. na placu kaźni pod "Wysokiem”. Tyle na ten temat Józef Bieniek.
Jednakże okoliczności aresztowania Kazimierza Jańca są nadal niejasne. Z powojennych opowieści Karoliny Janiec i Marii Janiec, babki oraz matki Andrzeja Jucherskiego, wynika, że zniknął on nagle, przepadając bez wieści. Mówiono wtedy, że zginął wywieziony do Oświęcimia.
Teraz wiadomo, że Kazimierz Janiec zginął zamordowany 27 czerwca 1940 r. na miejscu kaźni na Wysokiem  w lasach trzetrzewińskich  wraz z dziewięćdziesięcioma trzema schwytanymi, jak on, współorganizatorami i uczestnikami granicznych akcji przerzutowych
Była to pierwsza – jak pisze Józef Łobodziński w swej pracy „W 30 rocznicę krwawej zbrodni w lasach trzetrzewińskich”, Rocznik Sądecki 1971, t. 12 – tak zbiorowa egzekucja na Sądecczyźnie, przeprowadzona w bestialski sposób z użyciem granatów ręcznych, po której „znajdowano potem szczątki ciał ludzkich rozrzuconych wokoło miejsca straceń”.
Szczątki Kazimierza Jańca, jednej z 52 rozpoznanych w czasie ekshumacji ofiar masakry, zostały wraz z innymi złożone w Mauzoleum Bohaterów Ziemi Sądeckiej – na starym cmentarzu sądeckim przy alejach Wolności w Nowym Sączu.

                  

  Z prawej tablica z nazwiskami osób straconych 27 czerwca 1940 r.

 


                

 Nazwisko Kazimierza Jańca wyryte na tablicy Mauzoleum Bohaterów Ziemi Sądeckiej.

 


Tragedia rodzinna nie osłabiła patriotycznego ducha rodziny Jańców, a dom „Konfederatka” pozostał nadal miejscem związanym z konspiracją, miejscem ukrycia osób zagrożonych aresztowaniem, a także jednym z tylickich magazynów  broni.Uczestniczyli w tym siostra Kazimierza – Maria Janiec i młodszy brat Zbigniew (Jan) Janiec.

 

 


Maria Janiec, później matka Andrzeja Jucherskiego. Fotografia z początku okupacji     

(z archiwum Andrzeja Jucherskiego).

 

Aby uniknąć wywiezienia na roboty do Niemiec, Zbigniew został robotnikiem leśnym, wchodząc w środowisko i w kontakty z grupą miejscowych Polaków, późniejszych członków tylickiej organizacji wojskowej, zmobilizowanych organizacyjne od  czerwca 1942 r. w ramach plutonu  krynickiej kompanii 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK, kierowanego przez Pawła Królikowskiego. Łącznikiem plutonu był dziewiętnastoletni wówczas Zbigniew Janiec, brat Marii Janiec, wujek Andrzeja Jucherskiego.
W notce zamieszczonej w numerze trzecim z maja-czerwca 2011 r. pisma Wojskowej Izby Lekarskiej w Warszawie pt. „Wspomnienie o dr Janie Jańcu (1923-2010)”, czytamy, że używał on wtedy pseudonimu „Mir” oraz, że cyt. „Brał udział w akcjach zbrojnych na terenie ziemi krynickiej, gdzie w 1944 r. w trakcie akcji łącznikowej został ranny w głowę”

Prawdą jest, że Zbigniew Janiec pracował w lesie. Wspomina Eugeniusz Czop, że w starym domu jego ojca, Michała (zabudowania przy obecnej „Barcie”), spotykali się często związani z konspiracją polscy robotnicy leśni. Będący wówczas dzieckiem, Eugeniusz Czop, pamięta też znany krynicki wojenny incydent. Tuż przed wkroczeniem armii sowieckiej, w odwecie za zastrzelenie dwóch niemieckich żołnierzy, w grupie 40 zakładników spędzonych przez Niemców pod mur koło poczty w Krynicy, wśród oczekujących na śmierć, przed ustawionym karabinem maszynowym, był ojciec Eugeniusza, a także Zbigniew Janiec. Na szczęście do egzekucji nie doszło, gdyż przekonano Niemców, że sprawcą tego czynu był oddział rosyjski.
Po wojnie w „Konfederatce” osiadła na stałe Karolina Janiec, która podjęła pracę nauczycielki w tylickiej szkole. Szczególnie bliskie kontakty utrzymywała z Marią Bocheńską i Emilią Kociubińską, również nauczycielkami. W domu zaś wraz z nią przebywała Helena Sorys. Nazywana familiarnie „pani Hela”, zawitała do „Konfederatki” tuż po wojnie z okolic Czchowa, w trakcie przesiedleńczych „wędrówek ludów” i pozostała tu praktycznie do końca
swojego życia, jako domownik. Maria Janiec wyszła za mąż w lutym 1942 r. i przeniosła się do Jasła. Autor, Andrzej Jucherski, urodził się w maju 1944 r. i przeżył wraz z rodzicami wysiedlenie z Jasła na początku 1945 r., a potem był krótki pobyt w „Konfederatce”.
Tuż po wojnie, po krótkim pobycie w Krakowie, rodzina autora przeniosła się, jak wiele innych, na ziemie zachodnie, a konkretnie do Wrocławia, gdzie autor przeżył cały okres swojej młodzieńczej edukacji. „Konfederatka” zaś była wdzięcznym miejscem spędzania corocznych wakacji przez całą rodzinę i osoby z nią zaprzyjaźnione. W szczególnej pamięci zachował autor rodzinę Maćka Witrylaka oraz Państwa Pieniążków z Krakowa.

Zbigniew Janiec również osiadł we Wrocławiu. Ukończył tu studia medyczne i tu założył rodzinę. Przez całą karierę zawodową był cenionym specjalistą – okulistą, pracując jako lekarz wojskowy, a potem długoletni ordynator Oddziału Ocznego 4 Wojskowego Szpitala Okręgowego we Wrocławiu.



                         

Zbigniew Janiec. Fotografia wykonana tuż po wojnie
( z archiwum Andrzeja Jucherskiego).

                    

 

Na dróżce do kościoła ( dzisiejsza ulica Biskupa Tylickiego), z przejściem przez  jar z potokiem w miejscu skrzyżowania z ulicą Kopernika. Fotografia z lat pięć-dziesiątych ub. wieku.  Od lewej: Helena Witrylak- kuzynka Karoliny Janiec, Karolina Janiec i Jan  Augustyński, ówczesny organista (z archiwum Andrzeja Jucherskiego).

 


W wyniku rodzinnych nieporozumień, pod koniec lat sześćdziesiątych i w latach siedemdziesiątych ub. wieku, „Konfederatka” zaczęła podupadać w ruinę, aż wreszcie przeszła w obce ręce. Nowy właściciel dokonał na niej gruntownej modernizacji, zmieniając przy tym gruntownie jej styl architektoniczny i wystrój otoczenia. Przygnębiający jest widok zasieków ogrodzeniowych, wykonanych z drutu kolczastego, rodzący wprost skojarzenia obozowe.
Mijają lata, odchodzą ludzie świadkowie minionych lat, niedługo zabraknie też i pamięci. Może warto by było obok tego miejsca postawić tablicę upamiętniającą ten mały
epizod w historii ludzkiej  Tylicza? 
„Ku pamięci żywym i na cześć umarłym”.


                                    


Andrzej Bogusław Jucherski 14 lutego 2012 r.

Autor zastrzega sobie wyłączne prawa do dalszego wykorzystywania i publikowania niniejszego materiału w całości lub częściach.

Mofeta Tylicz

Można w tym wypadku mówić o ciekawej osobliwości przyrodniczej - w Tyliczu została odkryta największa mofeta w Karpatach. W związku z prowadzonymi pracami nad zagospodarowaniem "Mofety Tylicz" znajdującej się w osadzie turystycznej

Muzeum Dziejów Tylicza

W muzeum znajduje się mnóstwo ciekawych eksponatów historycznych związanych lub powiązanych z Tyliczem, z jego mieszkańcami, z dawnym rzemiosłem i cechami Tylicza, są też stare zdjęcia, stroje, instrumenty muzyczne i co najważniejsze stare dokumenty upamiętniające 650-cio letnią historie Tylicza i jego mieszkańców.

 

Szlak Konfederatów Barskich

Zapraszamy Państwa do wspaniałej podróży w czasy Konfederacji Barskiej. Wędrując po malowniczej Gminie Krynicy - Zdroju, napotkacie tablice upamiętniające wydarzenia, które miały tu miejsce.

 

Copyright © 2024 - Odkryj Tylicz
CMS SIRADJE
Korzystając z tej strony, musisz zaakceptować korzystanie z plików cookie do analizy, dostosowanych treści i reklam.  Akceptuj